Sztuka erotyczna czy skandalizujący kicz? A może artystyczny happening?

Czasem trudno jest określić, co jest sztuką, a co kiczem, tym bardziej w obszarze erotyki. Nie poruszam tu kwestii granicy między sztuką erotyczną a pornografią, lecz jedynie między dobrym artyzmem a czymś, co jest zwykłym bazgraniem farbą po płótnie. No własnie, trudno czasem to oddzielić, a może nawet się nie da.

Jakiś czas temu na targach seksuologicznych Sexpo w Sydney natknąłem się na artystę malarza o pseudonimie Pricasso, który maluje pejzaże, portrety i scenki rodzajowe. Ma standardowe sztalugi, farby, czyli nic niezwykłego, prawda? A jednak! Ponieważ zamiast pędzli używa własnego penisa, który trzymając w ręce macza w farbie, i następnie różnymi ruchami stojąc blisko sztalugi zostawia znaki na płotnie. W tym wszystkim robi to na tyle dyskretnie, że właściwie, oprócz nagich pośladków, trudno cokolwiek więcej zobaczyć. Na targach Sexpo można nawet zamówić za opłatą około 50-75 dolarów australijskich swój własny portret, usiąść w fotelu, i tak jak to robią uliczni rysownicy i karykaturzyści, Pricasso w około pół godziny wyczarowuje na oczach gapiów całkiem dobrą podobiznę swoich onieśmielonych modeli, którzy głośno deklarują, że oni też nie za bardzo widzą ‘pędzel’ artysty, no chyba, że przez ułamek sekundy w wirze akcji między płótnem a paletą. Mamy tu więc do czynienia ze swego rodzaju spektaklem, trochę komercją, no i własnie,  może sztuką niekonwencjonalną. Czy jest to sztuka erotyczna, hmm, nie za bardzo, bo porterty nie są ani sexy, ani nagie, przynajmniej to, co widzę na Sexpo. I artysta, z mało oryginalnym pseudonimem, który jest zlepkiem dwóch słów, z czego jedno to kolokwialne określenie członka po angielsku, a drugie to oczywiście sławne nazwisko jednego z największych artystów w historii sztuki. No własnie, Picasso też był obrazoburczy i skanadalizujący, więc może nasz australijski malarz penisowy ma aspiracje!!! Więc tak sobie o tym myślę, patrząc na wyczyny faceta, że co by nie powiedzieć, to ma głowę na karku, przynajmniej do robienia szumu, i biznesu. Tak, to kolejny aspekt, bo jednak coś w zachowaniach Pricasso jest blisko seks-biznesu. Nie ma zachowań seksualnych, ale aranżacja całej sytuacji, przyćmione swiatła, karykaturalne rekwizyty i elementy kostiumu, w jakimś sensie mogą kojarzyć się z  bezgustownym sklepem erotycznym. I chodząc po hali wystawienniczej Sexpo Sydney, widząc różne rzeczy, od bardzo profesjonalnych i etycznych terapeutów mówiących o nowoczesnych terapiach seksuologicznych, przez organizacje charytatywne i edukacyjne w kwestii  HIV/AIDS, albo zapobiegania przemocy seksualnej, aż po sylikonowy kicz na granicy z porno (Sexpo ma to do siebie, mydło i powidło), tak sobie pomyślałem, że Pan Pricasso jest niezwykle barwną, dosłownie i w przenośni postacią, i pewnie przez wielu uznanym jako artysta. Ponieważ nie jestem krytykiem sztuki, więc nie podejmuję się oceny profesjonalnej, ale swoje trzy grosze wrzucam, bo jako ‘spec od seksu’  i obserwując reakcje gapiów, mogę powiedzieć tyle: Pricasso budzi emocje dotykając tego czułego punktu w nas, i albo jesteśmy oburzeni, albo zafascynowani. Może też ważny jest kontekst kulturowy, w końcu Australia jest wysoce liberalnym krajem, nie tylko w kwestii seksu, ale wielu innych aspektów ludzkiej aktywności. Można tu zobaczyć sceny obyczajowe, właściwie każdego dnia, które mogą budzić mieszane uczucia. Więc w tym świetle malowanie penisem to tylko kolejna australijska ekstrawagancja. Można jeszcze zapytac, czy to patologia seksualna, blisko ekshibicjonizmu. No coż, to dosyć złożona kwestia, i Pricasso musiałby być moim klientem, żeby to ocenić, a nie wydaje się, żeby miał potrzebę, czy też problem z tego powodu. Więc pozostaje tylko popatrzeć na jego obrazy i  właściwie tyle.  A nie, mała jeszcze taka poboczna uwaga z punktu widzenia mojego fachu, promującego zdrowie, czy ten facet używa farb przetestowanych na wypadek absorbcji przez tkanki ludzkie? Jeżeli nie, to chyba funduje sobie pokaźną dawkę chemikalii w krwiobiegu. Może powinienem był go zapytać. Trudno, może następnym razem…

Jeżeli zaintrygowało Was to co napisałem, to sami możecie wyrobić swoje zdanie jak zajrzyjcie na jego stronę: http://www.pricasso.com/ Trochę tam jednak jest nagości, ale zachowań seksualnych nie zobaczycie.

Add Your Comment