Jakiś czas temu jadąc nową trasą rowerową natrafiłem na ulicę, której nazwa prawie wyrwała mnie z siodełka, ponieważ tak gwałtownie zahamowałem. W Singapurze przyzwyczaiłem się już do różnych nazw, od typowo anglosaskich, przez tradycyjne malajskie, chińskie i indyjskie, do nowowoczesnego słowotwórstwa wielokulturowego, ale ta nazwa swoją prostotą z jednej strony, a z drugiej podwójnym znaczeniem, tworzy swoją własną ligę. Otóż byłem na Onan Road, czyli ulicy Onana. I pytanie teraz, czy chodziło o jakiegoś zacnego Pana Onana z Singapuru, który został uhonorowany w ten sposób, czy też o Onana z Biblii, od którego wzięła sie nazwa onanizm? Właściwie to nie używam tego określenia podczas rozmów z klientami, ponieważ jest to termin historyczny i niezbyt trafiony, bo technicznie rzecz ujmując, wg przekazu biblijnego Onan został ukarany przez Boga Jahwe za stosunek przerywany, a nie autostymulację erotyczną. Zdecydowanie preferuję więc używać termim masturbacja, który jest naukowy, neutralny i precyzyjny, oraz pozbawiony historycznych konotacji o rzekomej szkodliwości, lansowanej długi czas przez przeciwników zachowań autoerotycznych.
Ok, ale to nie wykład… wracam do znaku ulicznego. Tak więc jako seksuolog na rowerze zinterpretowałem Onana po linii profesji. Ach i na dodatek ten znak ‘stop’ i ‘ślepa ulica’! Czy projektanci ruchu ulicznego w Singapurze zrobili to naumyślnie? 🙂
Comments
Bogna
Historyjka przednia, a co do szkodliwości masturbacji – czy nie jest tak, że dziewczyna warunkująca sie masturbacją na orgazm łechtaczkowy ma potem problem z pełnym orgazmem? Bo gdzieś taką teorię słyszałam?