Jedną z rzeczy, które mnie zainteresowały w Japonii to kwestia parkowania rowerów. To kraj wysoce zorganizowany, więc nie jest dziwne, że rowerzyści są zachęcani do przestrzegania prawa i dbania o swoje pojazdy.
Parkować można tylko w wyznaczonych miejscach, które najczęściej oferują 2 lub 3 pierwsze godziny za darmo, a poten najczęściej trzeba zapłacić 100 yenów za kolejne 6 lub 8 godzin. Parkingi rowerowe same w sobie są ciekawym tematem, ponieważ często są to zautomatyzowane i kilkupiętrowe konstrukcje podziemne lub naziemne, ale o tym przy innej okazji. Dzisiaj kwestia egzekwowania prawa, ponieważ to też ciekawy przyczynek do mini analizy psychologiczno-społecznej.
Otóż jak łatwo sobie wyobrazić, nie każdy rowerzysta ma ochotę grzecznie parkować w wyznaczonych miejscach, i wtedy wygląda to następująco: najpierw przychodzą strażnicy rowerowi, którzy zawieszają na kierownicę lub ramę rowerową notaktę ostrzegawczą, która najczęściej w 2 językach: japońskim i angielskim, grzecznie informuje, iż “Your bicycle is not allowed parking here. To avoid the inconvenience to other people, please move your bicycle immediately” (Twój rower nie może być zaparkowany tutaj. Aby uniknąć niewygody dla innych osób, prosimy natychmiast usunąć rower).
Za to jeszcze nie płacimy mandatu, ale potem, jeżeli nadal krnąbrny rowerzysta nie ma zamiaru ułatwić życia innym ludziom, to powinien oczekiwać, iż w każdej chwili (realnie w ciagu kolejnych kilku godzin), podjeżdza samochód z naczepą, i służby porządkowe zabierają rower na parkingi municypalne, i przyjemność odzyskania roweru będzie kosztować już kilka tysięcy yenów, co może być równoważne 20-30% wartości całego pojazdu.
W całej procedurze zaintrygował mnie punkt motywująco-wychowawczy. Jak już od dawna wiadomo w psychologii kryminalnej, iż przestrzeganie prawa działa skuteczniej, jeżeli obywatel ma poczucie nieuchronności kary, a nie jej wysokości. Mówiąc inaczej, kara nie spełni swojej roli, jeżeli będzie dokliwa i wysoka, ale ludzie będą mieć poczucie, iż nie jest ona skutecznie egzekwowana, natomiast będą mieć większą tendencję do przestrzegania prawa, jeżeli nawet małe kary będą nieuchronne. Czyli nie ma co straszyć strasznymi rzeczami, lepiej po prostu pokazać, że po pierwsze – dajemy Ci szansę na poprawę (Aby uniknąć niewygody dla innych osób, prosimy natychmiast usunąć rower), a dopiero potem zrobimy tak, że będzie to uprzykrzające doświadczenie (zapłacisz trochę pieniędzy za mandat, ale też stracisz czas i pieniądze na dojazd do niewygodnie usytuowanego miejsca, aby odzyskać swoje mienie). Czy już nie lepiej zapłacić te 100 yenów i być grzecznym obywatelem?
Poniżej kilka zdjęć, jak to działa w praktyce, i tak naprawdę rozbroił mnie widok rowerka dziecięcego, który też zostaje zabrany na przyczepę. Może to trochę smutne, ale porządek musi być! Po japońsku!
Dariusz Skowroński © wszelkie prawa zastrzeżone
Zgodnie z prawami własności intelektualnej autor udziela zgody na cytowanie w celach edukacyjnych pod warunkiem pełnej adnotacji o źródle. Natomiast kopiowanie wypowiedzi, w tym przesyłanie całości lub jej fragmentów (tekst i/lub zdjęcia) dalej i rozpowszechnianie w formie papierowej lub elektronicznej, bez wcześniejszej zgody autora zabronione